W 2007 roku poleciałam do Libanu tylko na 3 tygodnie.Ale były to bardzo intensywne 3 tygodnie :P Był tam tez w tym czasie mój wujo z którym jeździłam trochę po Libanie,zwiedzałam,poznawałam dalszą rodzinkę. Oczywiście spędzaliśmy tez czas na plaży bo co by to były za wakacje w Libanie bez pływania ;)Któregoś pięknego dnia pojechaliśmy do Kany.
Kanaa to miejsscowość w południowym Libanie położona 10 km na południowy wschód od Tyru i 12 km na północ od granicy z Izraelem. Większość z 10 tys. mieszkańców jest szyitami, istnieje także społeczność chrześcijańska.
Po raz pierwszy została ostrzelana w 1996 roku przez wojska izraelskie.Zginęło wtedy 106 cywili a 116 zostało rannych w tym 4 żołnierzy sił pokojowych ONZ.
Po raz drugi do ataku doszło w 2006 roku.Zbombardowany zostal budynek w którym schroniła się ludność cywilna.Zginęło tam co najmniej 28 osób w tym 16 dzieci.
Pojechaliśmy tam rok po tym wydarzeniu.Na placu przed budynkiem w którym zginęli Ci ludzie ustawionych było dużo mogił na nich wypisane imiona i nazwiska tych którzy zginęli.Był też duży bilboard a na nim zdjęcia z tamtego dnia pełne smutku i cierpnienia.Niestety takie są oblicza wojny :(
a to pozostałości po zbombardowanym budynku
Kolejnego dnia wybraliśmy się w góry.Mnóstwo krętych dróg,dróżek i oczywiście pięknych widoków
to zdjęcie zrobiliśmy po drodze ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz